Instacart to startup powstały przed 5 laty w San Francisco, który dostarcza świeże warzywa i owoce pod drzwi w ciągu 1h od zamówienia. Własnie pozyskali $400M finansowania przy wycenie na poziomie $3,4 mld. Póki co operują wyłącznie w USA, jednak ich przykład doskonale pokazuje, jak wielki potencjał drzemie w tego typu rozwiązaniach.

Na początku marca świat obiegła informacja o kolejnej, ogromnej rundzie finansowania dla Instacart, dlatego warto przyjrzeć się bliżej jego historii oraz zajrzeć do kilku liczb. Czym jest dokładniej ten startup? To sklep internetowy, który na nowo definiuje robienie zakupów spożywczych, upraszczając cały proces i sprowadzając go do kilku kliknięć na swoim smartfonie. Umożliwiając każdemu wybór z ponad 500,000 lokalnych produktów z poziomu aplikacji, ten startup z San Francisco stawia na zdrową żywność będąc największym e-warzywniakiem w USA.

Kilka dużych liczb

Wyszedł spod skrzydeł Y Combinatora – jednego z najlepszych akceleratorów startupów w USA, który w 2012 roku ukształtował Instacart, pilotując również w czerwcu tego roku pierwszą rundę finansowania zalążkowego. Jak wyglądały kolejne rundy inwestycji? O tym więcej poniżej:

2012, czerwiec – runda seed od Y Combinator

2012, październik – $2,3M, również runda seed

2013, kwiecień – $8,5M, Serii-A od Sequoia Capital, jednego z największych funduszy VC w USA.

2014, czerwiec – $44M, Serii-B od Andreessen Horowitz. To kolejny, światowej sławy VC. W 2011 roku był pierwszym funduszem, który zainwestował we wszystkie cztery najwyżej wyceniane na owe czasy startupy z branży social media – Facebook, Twitter, Zynga Inc. iGroupon. Mają opinię jednego z najbardziej prestiżowych funduszy w USA.

2015, styczeń – $220M, Serii-C, od grupy inwestorów. W tym momencie Instacart wyceniany jest już na zawrotne $2 mld, po zaledwie 30 miesiącach od opuszczenia Y Combinatora.

2016, marzec – nieujawniona kwota od Whole Foods Market – powstałego w 1978 roku amerykańskiego potentata na rynku spożywczym w USA, który aktywnie inwestuje w startupy z branży. Wartość transakcji co najmniej taka, jak przy poprzednim wejściu.

2017, marzec – $400M, Serii-D, ponownie od Sequoia Capital, przy wycenie na poziomie $3,4 mld.

Podsumowując: W 4,5 roku Instacart pozyskał łącznie ponad $674M w 7 rundach inwestycyjnych, a gdy zarówno Sequoia Capital jak i  Andreessen Horowitz inwestują w jeden projekt, to mówi samo za siebie. Jak widać, dostarczanie jedzenia pod drzwi to nie tylko zamawianie gotowych potraw online, ale również zdalne robienie zakupów, aby wszystko samodzielnie przyrządzić już w domu.

Należy pamiętać, iż Instacart wykręcił takie wsparcie od inwestorów oraz wycenę, operując wyłącznie na terenie Stanów Zjednoczonych, gdzie według Departamentu Rolnictwa USA, Amerykanie wydają rocznie ponad $727 miliardów na produkty spożywcze oraz konsumpcję w domu. Jest to gigantyczny rynek, którego ułamek chce przyciągnąć Instacart, oferując po prostu wygodniejszą formę robienia zakupów, wraz z dostarczeniem ich w ciągu 60 minut wprost pod drzwi.

Indie starają się dotrzymać kroku

Aby sprawdzić, czy Instacart nie stanowi odosobnionego przypadku, warto przenieść się niemalże na drugi koniec świata – do Indii. Tam od grudnia 2013 roku furorę robi startup Grofers, który również dostarcza produkty spożywcze pod drzwi, przez swoją aplikację mobilną, w której zamknął 175 tysięcy różnych produktów. Wykorzystywany obecnie w 26 miastach Indii, drugiej, co do wielkości populacji świata. Wydawać by się mogło, że 26 miast to niewiele, aczkolwiek w zaledwie czterech największych z nich mieszka tyle osób, co w całej Polsce.

Wszystko to w maksymalnie 90 minut. Grofers bierze na siebie dostawy produktów, dlatego 80% z ich pracowników stanowią tzw „delivery boys”, odpowiadający za dostawy. Startup za cel numer jeden stawia sobie właśnie dostawy na czas oraz najwyższą jakość produktów, stąd też zyskał tak dużą popularność.

Twórcy nie kryją, iż największym problemem była zmiana nastawienia zarówno samych handlarzy, jak i klientów, którzy nie przywykli do robienia standardowych zakupów przez smartfona. Grofers wyszedł naprzeciw temu wyzwaniu, oferując między innymi spore (nawet 20%) zniżki na zakupy dla nowych klientów. Jednak jeszcze większy skutek odniosła kampania marketingowa, w której to przy pierwszych zakupach otrzymywałeś… darmowe mango. Inną chwytliwą kampanią w Bombaju było dołączanie do dostawy… parasolki.

Efektem tych wszystkich niecodziennych działań oraz innowacji, jaką wprowadził na indyjski rynek, jest $165M wsparcia od inwestorów w zaledwie 3,5 roku. Wartości te powinny robić wrażenie, udowadniając, że niezależnie od tego, czy mowa jest o USA czy Indiach, popyt na tego typu rozwiązania jest bardzo duży i powinien być już tylko większy.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany