Tak brzmi tytuł gościnnego felietonu z udziałem Simona Cooka, CEO poważanego w USA funduszu VC Draper Esprit, który ukazał się 26 stycznia tego roku na łamach City A.M. Wyjaśnił on ewolucję inwestowania funduszy oraz to, jak same VC mogą współpracować ze społecznością. Jest to osoba ze sporym doświadczeniem na tym polu, jako że sam Draper Esprit to fundusz, któremu nie obce są inwestycje w projekty objęte również equity crowdfundingiem.

„Być może nie jesteś jeszcze gotów na venture capital”, powiedział w 1959 roku William H. Draper do potencjalnego partnera. Zarówno wtedy jak i teraz, ten legendarny fundusz VC próbował przekonać do inwestycji w swój nowy projekt, inny niż wszystkie tego typu fundusze na rynku. Tak zaczęła się przygoda rodziny Draperów z venture capital w USA.

Generał William H. Draper to człowiek odpowiedzialny za powojenną odbudowę Niemiec i Japonii w Planie Marshall’a, dziadek Tima Drapera, założyciela Draper Esprit. Był również twórcą pierwszego funduszu VC w Dolinie Krzemowej. Przykładów działalności venture capital można doszukać się jednak jeszcze wcześniej, jak chociażby francuski bank Credit Mobilier, zapewniający kapitał na start przedsiębiorcom w 1852 roku, czy JH Whitney & Co, fundusz z $10M środków na inwestycje w atrakcyjne przedsięwzięcia biznesowe, powstały w 1946 roku w Bostonie.

Jednakże Draper założył jeszcze inny rodzaj funduszu. Draper, Gaither & Anderson został skonstruowany na fundamentalnie innym modelu inwestycji. Ten fundusz VC umożliwiał prywatnym inwestorom inwestycje w przedsięwzięcia w początkowej fazie oraz bezpośrednie posiadanie udziałów, zapewniając zysk w przypadku wyjścia funduszu z danego biznesu. Horyzont inwestycji zazwyczaj obejmował 5-10 lat. Cały system działa sprawnie po dziś dzień, zapewniając finansowanie wielu najświetniejszym projektom w Dolinie Krzemowej.

Jednakże ten model na pewną istotną niedoskonałość. Korzyści z inwestowania w firmy technologiczne na samym początku ich rozwoju jak Google lub Skype mogą spływać wyłącznie do ograniczonego grona osób – inwestorów z grubszym portfelem czy aniołów biznesu, którzy poniekąd zrzucają się na tego typu fundusz VC.

W XX wieku, firmy które posiadały największy kapitał zatrudniały również najwięcej ludzi. Startupy technologiczne obecnie odwracają ten trend. W 1962 roku General Motors był jedną z pięciu spółek z największą kapitalizacją na amerykańskiej giełdzie, zatrudniając przy tym ponad pół miliona pracowników. Dziś cztery z pięciu największych firm technologicznych na świecie (Apple, Google, Exxon, Microsoft), zatrudniają w sumie 300,000 ludzi. Finansowe korzyści tych spółek technologicznych spływają w pierwszej kolejności do funduszy VC, które zainwestowały na samym początku, czyli do wąskiej grupy inwestorów z grubszym portfelem.

Społeczność zaczyna wchodzić do gry

Dlaczego nie stworzyć innego modelu, który umożliwiałby dystrybucję majątku spółek technologicznych z wielkim potencjałem całej społeczności, nie tylko tym najbogatszym. Formy, która umożliwiać będzie szybsze inwestycje w projekty z dużym potencjałem, niż kupno akcji podczas debiutu giełdowego, na co zawsze trzeba czekać lata.

Crowdfunding udziałowy to nie tylko pozyskiwanie funduszy na rozkręcenie biznesu, ale również potencjalne zyski dla drobnych akcjonariuszy, którzy mają szansę inwestować w najbardziej perspektywiczne biznesy jeszcze przed ich debiutem giełdowym, co za tym idzie – ryzyko jest większe, ale sama premia za nie – również może okazać się znacznie bardziej satysfakcjonująca. Wielcy inwestorzy strategiczni odgrywają kluczową rolę na początku funkcjonowania biznesu, lecz nie muszą być jedynymi przy stole, czerpiącymi korzyści z najbardziej perspektywicznych spółek technologicznych.

Equity crowdfunding to w końcu świetny mechanizm budujący zaangażowanie u akcjonariuszy, którzy stają się najlepszą formą promocji danego biznesu. Najlepsi możliwi beta-testerzy. Połączenie funduszy Venture Capital ze społecznością daje synergię oraz będzie w przyszłości najbardziej atrakcyjnym wyborem do pozyskania kapitału przez innowacyjne spółki technologiczne.

Przyszłość VC

Dlatego właśnie Draper Esprit zamierza wprowadzić szereg istotnych zmian. Pierwszą z nich jest fakt, że zamierzamy inwestować w projekty równolegle ze społecznością, dając im takie same warunki, jakie oferujemy naszym inwestorom strategicznym.

Po drugie, zamierzamy otworzyć całe nasze obecne portfolio dla społeczności. To znaczy, że każdy będzie mógł również wkrótce inwestować w nasze projekty, z których jeszcze nie wyszliśmy, które dopiero szykują się na debiuty giełdowe. To sprawi, że nasze inwestycje otrzymają dodatkowe źródło finansowania, co tylko pomoże im rozwinąć skrzydła, zwiększając tym samym szansę na sukces.

Jesteśmy we wczesnej, pionierskiej fazie rozwoju finansowania VC w połączeniu z equity crowdfundingiem. Ryzyko zawsze związane jest z inwestowaniem, szczególnie w jego nowych formach. Jednakże technologie dają nam możliwość do lepszego komunikowania się z inwestorami i społecznością wokół projektu, dzięki czemu szybciej wyciągamy wnioski. Tworzymy nowy styl inwestowania, przez który chcemy dawać przykład innym.

Silnie wierzymy w to, że VC, aniołowie biznesu i społeczność może współpracować razem na sukces innowacyjnych przedsięwzięć, zapewniając kapitał na stabilny rozwój. Wspólnie możemy wzmacniać zespoły z potencjałem do tworzenia globalnych projektów, z których korzyści będzie mogło czerpać znacznie więcej ludzi.

Dopisek Beesfund: Połączeniem tego typu na polskim rynku jest inwestycja w ACR Systems SA. W 2015 roku 1,5 mln zł zainwestował w nią poznański fundusz SpeedUp Venture CapitalGroup, a teraz zgodzili się również na emisję akcji przez Beesfund, która potrwa 45 dni. Link do akcji w tym miejscu: invest.acr-sys.com

źródło: http://www.cityam.com/257811/venture-capitalists-must-embrace-crowdfunding-its-future

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany